wtorek, 1 listopada 2011

24 VII 2011

   Udało mi się wreszcie spędzić kilka godzin po dłuższej przerwie na łonie natury. Pomaszerowałem w mniej dostępne obszary Świętych Ługów. Podmokłe tereny i zarośla tworzą naprawdę niezwykłą atmosferę. Tylko komary niewrażliwe na piękno otaczającej przyrody krwiożerczo uprzykrzają chwile błogiego spokoju. Kierując się na zachodni zbiornik umęczyłem się, ubabrałem w błocie, podrapałem i zadowolony po spotkaniu z zaskrońcem wyszedłem na brzeg.





   Po pożegnaniu kilku kleszczy i odpoczynku skierowałem się na północ. Natrafiłem w znanym mi już miejscu na wycinkę. Prawdopodobnie jedna z wakacyjnych ulew powyginała sosny, które nie wróciły już do swojego wcześniejszego kształtu.


Postanowiłem skorzystać z okazji i zbudować swój pierwszy szałas. Materiału miałem pod dostatkiem. Najpierw przywiązałem sznurkami poprzeczkę do sąsiadujących ze sobą drzew. O poprzeczkę oparłem "krokwie".


Na wierzch ułożyłem płaty mchu. Był on zruszany na całym obszarze wycinki.


Kolejną warstwę stanowiły gałęzie z zielonym jeszcze igliwiem. Poutykałem je szczelni przyciskając jednocześnie warstwę mchu.


Budowa zajęła mi około trzech godzin. Robiłem to jednak pierwszy raz i w ramach ćwiczeń. Gdybym miał wykorzystać taki szałas na kilkudniowe schronienie poucinał bym odpowiednio wystające części krokiew,   dobudował ściny boczne i przygotował odpowiednio miejsce do spania. Czas nie pozwalał jednak na spędzenie nocy w lesie a budowa nie w żaden sposób nie wyrządziła szkody przyrodzie.


Pozostały czas wykorzystałem na przećwiczenie sposobów rozkładania poncho BW jako schronienia. Jest to naprawdę przydatny element ekwipunku ale trzeba umieć z niego skorzystać.


Wracając odwiedziłem jeszcze jedno znane miejsce i z żalem pożegnałem się z lasem.



P.s. Kilka dni później pojechałem sprawdzić stan mojego szałasu. Wiedziałem już, że budując go zachowałem odpowiedni kat spadku. Warstwa dachu powinna być jednak grubsza; około 30 cm. Moja miała blisko 20 cm. Jedna z linek pękła i szałas obsunął się na jeden bok. Mimo to jestem zadowolony. Dobra lekcja na przyszłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz