sobota, 6 sierpnia 2011

20 II 2011

   Jeszcze w sobotnie popołudnie rysowała się perspektywa spędzenia niedzieli w betonowo-blokowych okolicznościach przyrody a już na wieczór snułem plany całodniowego spaceru. Spaliły jednak na panewce gdyż po mroźnej nocy cinkus odmówił współpracy. Nic to. Pomaszerowałem do pobliskiego lasu. Nie nastawiałem się na jakieś spektakularne widoki ani spotkania. A tu proszę. Najpierw polujący myśliwi skierowali mnie w zupełnie inną stronę. Później dłuższe poszukiwanie miejsca na ognisko. I trafiłem do starej części lasu z gęstym podszytem, źródełkami i strumyczkami. Spotkałem również dziki. I znalazłem barłóg lochy. Niesamowity widok. Dokładnie wyścielone „gniazdo”, głębokie na jakieś 20 cm. Kilkadziesiąt metrów dalej rozpaliłem ognisko. Zaparzyłem herbatę ze świerka i zjadłem musli. I wtedy dreszcz przeszedł mi po plecach. Uświadomiłem sobie, że mogłem trafić na oproszoną lochę. Dopiłem herbatkę i spokojnie wróciłem do domu. Dzień mroźny do południa słoneczny skończył się zachmurzonym niebem. Zdobyłem kolejne doświadczenia.


Rekonesans

Osiemnastego września roku pańskiego 2010 wybrałem się do lasu w rejonie Uroczyska Święte Ługi. Celem było poznanie szaty roślinnej oraz zróżnicowania terenu. Informacje te służyć mi mają do planowania w przyszłości, krótkich weekendowych wypadów.
Ponieważ przygodę rozpocząłem późno postanowiłem szybko poszukać miejsca na nocleg i przygotować opał. Las otaczający torfowisko jest bardzo gęsty. Nie ma wiec problemu na stanie się w nim niewidocznym. Rozłożyłem poncho i namiot. Po zmroku rozpaliłem ognisko i zaparzyłem herbatkę z gałązek świerka. Przez całą noc słychać było porykiwania jeleni oraz huki wystrzałów prawdopodobnie z broni palnej. Około godziny dwudziestej drugiej położyłem się spać. Spałem do szóstej rano, budząc się kilkakrotnie.Przez noc chmury się rozeszły i cały następny dzień był pogodny.Dawało się jednak odczuć nadchodzącą jesień, gdyż powietrze nie wiele się nagrzało i powiewał delikatny chłodny wiaterek. Do południa rozejrzałem się po części lasu gdzie znajduje się torfowisko i zarastające nim stawy.
Roślinność typowa dla tego rodzaju środowiska oraz grząski grunt powodują, że teren jest trudno a momentami niedostępny. Znajdują się tam jednak ścieżki, które zalewane są okresowo w zależności od warunków pogodowych. Poznanie labiryntu jaki tworzą wydaje się się być kluczem do wnikliwszej obserwacji przyrody. Las na północ od uroczyska stanowią głownie sosny. Widoczność w nim mieści się w granicach od kilkunastu do kilkudziesięciu metrów. Teren jest pofałdowany. Taki widok wzbudza miłe wrażenie i chęć poznania co kryje się za kolejnym pagórkiem. Ponieważ jest to teren gdzie grzyby ochoczo wyglądają spod ściółki, a kalendarz i aura tego dnia im sprzyjały, nie trudno było spotkać amatorów przysmaków jesiennego lasu. Również i ja, spacerując nie pogardziłem grzybkami podjadając po drodze borówki.
To była moja dziesiąta samotna nocka w terenie i jak zawsze miło spędzony czas.