wtorek, 22 marca 2011

Spacer 17 X 2010r.

Czas wspomnieć spacer, który odbył się zeszłej jesieni. Udało mi się namówić kumpla by się zemną zabrał. Wybraliśmy się na Święte Ługi. Najpierw odwiedziliśmy ośrodek wypoczynkowy. Brama była zamknięta a obejścia pilnowały dwa wredne psiska. Wypiliśmy więc herbatkę z prądem pod znajdującym się w pobliżu zadaszeniem. Pokazałem mojemu kamratowi jak można spożytkować pustą puszkę po piwie w celach surwiwalowych.
Później ruszyliśmy na północ w kierunku cmentarza ewangelicko-reformowanego. Kilka grobów z przed wieku lat. Pamiątka po istniejącej niegdyś nieopodal polanie.
Idąc dalej w stronę zbiorników wodnych Uroczyska powstały pewne wątpliwości co do kierunków geograficznych. Postanowiłem więc wypróbować kompas zrobiony z patyka i dwóch szyszek. Przy nieocenionej pomocy słońca wyznaczyłem północ. Jak się później okazało wskazanie kompasu było prawidłowe mimo iż nie do końca ufaliśmy w jego wskazania.
Nad brzegiem podziwialiśmy widoki i zaparzyliśmy herbatkę sosnową w mojej kuchence z puszki po brzoskwiniach. Jako rozpałki próbowaliśmy użyć puchu z pałki wodnej jednak nieskutecznie. Po raz kolejny niezastąpiona okazała się kora brzozy.
Spacer skończyliśmy idąc mało dostępna drogą co miało na celu poznanie tej części jako ewentualnej miejscówki na budowę szałasu. Pogoda dopisała. Był lekki przymrozek ale bezwietrznie i słonecznie. Był to miły, edukacyjny, jednodniowy wypad.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz